Od kilku dni Szwecja żyje napływającymi informacjami o niewyjaśnionych zdarzeniach, które noszą wszelkie cechy sabotażu. W krótkim czasie w kilku miejscach kraju doszło do uszkodzenia instalacji radiowych, z których korzystają m.in. siły ratownicze i policja.
Najpoważniejsze zdarzenie miało miejsce w ubiegłą niedzielę w Bor?s, w południowo-zachodniej Szwecji, gdzie runęła część 300-metrowego masztu radiowy, co oceniono jednoznacznie jako akt sabotażu. Co więcej, prowadzący śledztwo policjanci uznali, że te działania noszą charakter operacji przeprowadzonej przez kogoś spoza Szwecji, kto chce przetestować reakcję sił bezpieczeństwa na tego typu sytuacje.
Na domiar złego, w czwartek doszło do paraliżu działania instalacji radarowych kontroli ruchu lotniczego, czego skutkiem było zamknięcie na dwie godziny przestrzeni powietrznej nad Sztokholmem i odwołanie 113 lotów. Tu także dopatrzono się elementów celowego działania.
W rezultacie, podjęto decyzję o wzmożonej ochronie instalacji telekomunikacyjnych i radarowych, w tym ponad 50 masztów. Pojawiły się także głosy, sugerujące, że może chodzić o działania typowe dla tzw. wojny hybrydowej. Na te zarzuty zareagowała już strona rosyjska, na którą padło podejrzenie, twierdząc, że nie ma nic wspólnego z serią niewyjaśnionych zdarzeń w Szwecji.
|