Coraz więcej turystów z Polski odwiedza norweskie ikony krajobrazu, jak Preikestolen nad Lysefjordem, położony nad tym samym fiordem szczyt Kjerag z zaklinowanym w szczelinie głazem Kjeragbolten czy Język Trolla - sławną skałę Trolltunga. Wszystkie trzy miejsca, oprócz położenia w Fiordach Norwegii, łączy kilka elementów: niesamowite widoki, kilkusetmetrowe przepaście, ogromna popularność wśród turystów i? zagrożenie, jakie stwarzają dla ich życia.
Najnowszym, tragicznym przykładem jest wypadek, jaki wydarzył się 5 września 2015 roku na skale Trolltunga, położonej około 10 kilometrów od miejscowości Tyssedal. To jedno z miejsc, które przy okazji promocji Norwegii pojawia się najczęściej - kilkunastometrowej długości i trzy- czterometrowej szerokości skała, wysunięta niczym potężny jęzor nad liczącą około 700 metrów przepaścią. Dzięki temu Trolltunga stała się jedną z najczęściej odwiedzanych przyrodniczych atrakcji Norwegii, w zeszłym roku promowała ten kraj na Times Square w Nowym Jorku, a popularny portal Huffington Post w 2013 roku uznał ją za "najbardziej straszne", "najgroźniejsze miejsce" do wykonania fotografii na świecie.
Nic dziwnego, że docierający tu po kilkugodzinnej wędrówce turyści nie bacząc na niebezpieczeństwo ustawiają się do fotografii w pobliżu krawędzi skały, a niektórzy nawet na niej? siadają. Jedną z amatorek zdjęcia w tak niezwykłym otoczeniu była 24-letnia Australijka, studiująca na uniwersytecie w Bergen. Pozując do fotografii, poślizgnęła się, spadając w przepaść. Niestety, wszystko wskazuje na to, że mimo tej tragedii i powtarzanych wielokrotnie apeli o zachowanie elementarnych zasad bezpieczeństwa na Trolltundze, dla efektownej fotografii na Facebooku, Instagramie czy Twitterze nadal wielu przybyszów będzie ryzykować życiem.
Fot. Aram Kudurshian / Flickr.com
|